Dziś chcę zabrać Państwa do niewielkiej wioski na Miorszczyźnie (Rejon Miorski Witebskiej Obłaści, Białoruś) – NOWEGO POHOSTU.
Przed wojną było to gminne miasteczko należące do Powiatu Brasławskiego Województwa Wileńskiego.
Jedziemy!
Jednym z ważniejszych traktów w średniowiecznym Wielkim Księstwie Litewskim był gościniec z Wilna, przez Brasław, do Połocka.
Nosił on nazwę „Wielka droga”.
Przebiegał przez miejscowość o nazwie Pohost. To tu krzyżował z kolejnym ważnym gościńcem – Druja-Głębokie-Mińsk.
Na styku tych skrzyzowań zatrzymywali się na odpoczynek znużeni podróżni, wśród nich m.inn. książęta litewscy i rosyjscy.
Dziwna nazwa miejscowości na styku dwóch traktów…
Pohost to przecież cmentarz.
Zatrzymywali się na cmentarzu?
Nie!
W dawnych czasach slowo „pohost” rozumiane było znacznie szerzej niż obecnie. Oznaczało ośrodek administracyjno-kościelny (miejsce zbierania daniny przez księcia).
Najczęściej w „pohotach” był cmentarz, ale również kosciół/cerkiew, karczma i punkt, w którym zmieniano podróżnym konie.
Czyżby niewielka dziś wieś (a w zasadzie dwie wsie – Stary i Nowy Pohost) były niegdyś znaczącą osadą?
Może warto wierzyć legendzie, którą po dziś dzień opowiadają lokalni mieszkańcy o bogatej przeszłości ich wsi?
Dawno, dawno temu w miejscu, gdzie obecnie znajdują się dwie wsie – Stary i Nowy Pohost, było bogate miasto – Bogock, otoczony wielkim murem z piękną, ozdobną bramą wjazdową.
Wewnątrz, za tym murem, stał pałac, kilka kościołów i domy mieszczan.
Pewnej nocy Ziemia się rozstąpiła i wciągnęła w czeluść „kapiący złotem” Bogock.
Ale, jak twierdzą najstarsi mieszkańcy, po dziś dzień, w noc Kupały, dawne miasto „odżywa”. Śmiałkowie, którzy ośmielą się zbliżyć się do miejsca, w którym niegdyś był Bogock, mogą zobaczyć zwykłe życie w zaczarowanym miasteczku: handel na targowiskach, śpiewy i tańce w karczmach, ludzi stłoczonych w jasno oświetlonych kościołach i Białą Damę, która powozem zaprzęgnientym w cztery białe konie, jedzie brukowanymi ulicami grodu.
Gdy zbliża się do jednego z pagórków nieopodal Nowego Pohostu, wzniesienie „pęka” i ukazuje bramę prowadzącą do pięknego pałacu.
Ci, którzy zajrzeli za te magiczne wrota, mówili, że widzieli jak Biała Dama, kieruje się do jednej z komnat, wypełnionej po brzegi wielkimi, kutymi kuframi wypelnionymi kosztownościami. Tam, płacząc, zasiada na jednej ze skrzyń.
Co robi później? Nie zdążyli już zobaczyć.
Cztery czarne psy o wielkich błyszczących oczach, warcząc złowrogo, przeganiają każdą osobę, która mogłaby odkryć tajemnicę zamkniętą na wieki za ozdobna bramą.
Nikt jeszcze nie odważył zignorować ostrzeżeń psów i zbliżyć się do skrzyń z kosztownościami, mimo, że jak głosi wieść gminna, śmiałek, który to zrobi, stanie się bardzo zamożnym człowiekiem.
A gdyby oprócz tego, znał magiczne słowo (jakie? O tym legenda nie wspomina), uwolniłby Białą Damę od ciążącej na niej klątwy i sprawił, że Ziemia oddałaby Bogock.
Pałac wyłoniłby się z czeluści, a jego właścicielka byłaby najlepszą, najsprawiedliwszą władczynią tej części świata.
Skąd wzięła się ta „nowopohoska” Biała Dama?
Na to pytanie odpowiada inna legenda funkcjonująca w okolicy.
Była jedyną córką księcia władającego niegdyś tą krainą.
Po świecie krążyły opowieści o jej niezwykłej urodzie.
Dotarły one do bogatego kupca mieszkającego za górami… za morzami….
Mężczyzna postanowił przyjechać do Pohostu i poprosić księcia o rękę jego córki.
Jak zaplanował, tak też zrobił.
By przekonać ojca księżniczki do tego, że jest odpowiednim kandydatem na zięcia, przywiózł ze sobą ogrom skrzyń wypełnionych złotem.
Książę nie był zadowolony z tego, że miałby zostać teściem osoby niższego niż on, stanu.
Ale te skrzynie z kosztownościami kusiły… Oj kusiły…
Postanowił pozbyć się zalotnika córki i zawłaszczyć przywiezione przez niego skarby.
Nocą zakradł się do sypialni kupca i z pomocą kilku służących, pozbawił go życia.
Po dokonanej zbrodni, zakopał ciało niedoszłego zięcia i część kosztowności na pobliskiej wyspie.
Jak to zwykle bywa, zbrodnia nie została bez kary.
Po tej sttraszliwym mordzie, Ziemia się zatrzęsła, pochłonęła pałac, a wraz z nim, cały Bogock.
Księżniczka została pozostawiona na zawsze na straży skarbów. Miała to być kara za to, że wiedząc o planach ojca, nie powstrzymała go od dokonania zbrodni.
A co się stało z księciem?
Zarówno on jak i słudzy, którzy pomogli mu w pozbyciu się kandydata na męża księżniczki, zamienili się w czarne psy na wieki broniące dostępu do skarbu.
Tyle mówi legenda.
A co mówią źródła historyczne?
Pokazują one, że Pohost, niegdyś miejscowość w Księstwie Połockim, weszła wraz z całą Brasławszczyzną, w skład Wielkiego Księstwa Litewskiego.
Do rozwoju miejscowości przyczynił się książęcy ród Sapiehów.
W 1499 roku Iwan Sapieha otrzymał przywilej nadany mu przez Króla i Wielkiego Księcia Litewskiego – Aleksandra Jagiellończyka.
W transkrypcji Metryki Litewskiej przeczytałam: „Panu Iwaszku Sopiezycu na imienejco Pohost u Brasławskom Powiecie”
W 1500 roku panem na Pohoscie został przedstawiciel rodziny Klottów.
Miejscowość wróciła do Sapiehów w 1593 roku.
Jeden z członków tego rodu, Lew Sapieha, ufundował w Pohoście kościół p.w. Trójcy Przenajświętszej.
W świątyni, zgodnie z zapisem, mogli odprawiać nabożeństwa zarówno księża katoliccy, jak i prawosławni.
W lipcu 1593 roku Lew Sapieha utworzył również zapis fundacyjny na rzecz pohoskiego kościoła (potwierdził go w maju 1596 roku król Zygmunt III) i to pozwoliło na utworzenie parafii, szkółki przykościelnej oraz malutkiego szpitala.
Kościół pohoski był drewniany. W związku z tym często płonął.
Został zniszczony doszczętnie w czasie Wojny Moskiewskiej w 1654 roku. Dwa lata później, dzięki determinacji wiernych, odbudowano go.
Pożary… Wojny… Odbudowa… I tak w kółko…
Ten zakątek świata doznał wielu krzywd. Ale po każdej się podnosił i stawał się coraz ładniejszy.
Kolejnymi właścicielami Pohostu był kasztelan smoleński – Stanisław Burzyński i podkomorzy grodzienski – Franciszek Jundził.
W latach 60-tych XVIII wieku miał tu miejsce potężny pożar, który nie oszczędził również kościoła. Dość szybko, bo już w 1766 roku, go odbudowano. Jego patronem została Święta Trójca (kościół pw Świętej Trójcy)
To jest właśnie ta świątynia, która po dziś dzień służy wiernym. Uważana jest za najstarszy drewniany budynek na Miorszczynie. Jest piękny i bardzo klimatyczny.
O historii tej swiatyni można przeczytać w książce ks. Tadeusza Krahela „400 lat kościoła w Nowym Pohoscie 1593-1993” (https://docviewer.yandex.com/view/0/?page=7&*=S1NQWAxW7FKc3gqhKUcEkqbDo6t7InVybCI6InlhLWRpc2stcHVibGljOi8vdWlmYzNCQWVDUWpub3MyUHF3amIzRnpSaGRkVGpvWlR6YWg0YnNlc1RzOD0iLCJ0aXRsZSI6Iktvc2NpbC5wZGYiLCJub2lmcmFtZSI6ZmFsc2UsInVpZCI6IjAiLCJ0cyI6MTcxMDUxODAxNTQ0NywieXUiOiIyMDk2OTYzMDgxNzEwNTE4MDE1In0%3D)
W wyniku III rozbioru Rzeczypospolitej, Pohost znalazł się w granicach Rosji. To właśnie za panowania cara, w latach 1878-1879 wybudowano tu murowaną cerkiew prawosławną pw. św. Mikołaja. Wygląda bardzo nietypowo: niebieski dach i ściany z tłuczonego kamienia, podobne są do murów twierdzy albo jakiegoś tajemniczego zamku..
CDN