Na południowym brzegu Jeziora Obsterno leżał niegdyś majątek zwany Nawłok (przemianowany później na Nawłókę).
Od XV wieku (tak podaje Hedemann) należał on do rodziny Nohyszków.
Od nich Nawłok kupili Klottowie.
Klottowie…
Były na Brasławszczyźnie rody, u których walka o niepodległość tych ziem była wpisana w rodzinną tradycję.
Taką właśnie rodziną byli wspomniani wyżej Klottowie.
To stary ród westfalski, którego część osiadła w Inflantach.
Przybyli na tereny dzisiejszej Łotwy z Zakonem Kawalerów Mieczowych.
W powiecie brasławskim pierwszy Klott pojawił się około 1500 roku.
W XVII wieku jedna z gałęzi rodu osiedliła się wokół Jeziora Ukla.
Jak to się stało, że wybrali ten położony z dala od głównych traktów zakątek?
Jeden z przedstawicieli rodu, Albert Jan Klott, ożenił się z Marianną z Puciatych. Panna młoda wniosła w posagu majątek Ukla (nad jeziorem Ukla w parafii Ikaźń, w powiecie dzisnieńskim, gminie Woropajewszczyzna).
W 1692 r. Albert nabył resztę Ukli od Święsławy z Wolanów Butlerowej.
Rok później kupił dodatkowo (od Jana i Michała Nohyszków-Nawłockich) dwie części majątku Nawłok (ziemie przylegające do posiadanych już przez Alberta dóbr).
Resztę dokupił w późniejszych latach od sukcesorów Nohyszków: Lubochińskich, Dłuskich i Gilewskich.
Albert potrafił doskonale zarządzać majątkiem.
Za jego czasów dobra Ukla (w tym, wchodzący w ich skład, Nawłok) przeżywały czas prosperity.
Oznaczał się też ogromną życzliwością w stosunku do ludzi.
Żył – niemal (może to za dużo powiedziane, ale coś w tym było) – w przyjaźni ze swoimi chłopami pańszczyźnianymi. Częstokroć pełnił rolę chrzestnego dla włościańskiego dziecka czy świadka na ślubach poddanych.
Wprowadził w swoich dobrach instytucję „sadów chłopskich”. Przewinienia popełnione przez włoscian były sądzone przez członków ich stanu, a nie, jak to bywało powszechnie, przez jaśnie wielmożnego pana.
Ten, wręcz przyjazny, stosunek do poddanych, „przekazał w spadku” swoim następcom.
Anegdotą stało się to, że dawni poddani klottowscy, na wiele lat po zniesieniu pańszczyzny, z dumą mówili: „my klotouskije, my nikoli bite nie byli”.
Po śmierci Alberta, kolejnym właścicielem Nawłoki został syn Alberta, Adam Klott. A gdy zmarł on bezpotomnie, schedę po nim przejął jego brat – pułkownik Feliks Klott.
Zaczęły się dla Rzeczypospolitej czasu zaborów.
Felicjan wychowywał swoje dzieci w poczuciu odpowiedzialności za losy Ojczyzny, która wprawdzie zniknęła z map świata, ale powinna na stałe gościć w sercach dawnych obywateli Rzeczypospolitej.
Ten, wpojony w domu rodzinnym patriotyzm, niosły kolejne pokolenia rodu.
Benedykt Klott, syn Feliksa, brał udział w Powstaniu Listopadowym jako członek Powstańczego Powiatowego Komitetu Tymczasowego.
Oprócz Benedykta, inni synowie Feliksa (Mikołaj, Henryk, Michał, Kazimierz) walczyli również w tym zrywie.
Do legend przeszedł fakt, kiedy po rozgromieniu Powstania Listopadowego, Michaił Murawiow (słynny Wieszaciel) kazał zebrać się wszystkim obywatelom na rynku w Dziśnie. Zjawił się tam również Feliks Klott. Murawiow ordynarnie napadł na staruszka, wyzywając go od „buntowszczika, niegadiaja i mietieżnika”, gdyż mając pięciu synów, wszystkich wysłał do powstania.
Na to Klott z wielkim poczuciem godności odparł, że ma nie pięciu, lecz sześciu synów i gdyby ten szósty nie był niebezpiecznie chory, również walczyłby o wolność.
Ale nie tylko synowie Feliksa brali udział w zrywie w 1831 roku.
Klottowie „od różnych zatrudnień i z różnych stron pośpieszyli do szeregów narodowych”
Za wolność przelewali wówczas krew m.inn. Leopold i Ignacy Klottowie – stryjeczni bracia Benedykta.
W 1831 roku do miejscowości Łużki, na pomoc Powstańcom, przybyło 18 dyneburskich junkrów polskiego pochodzenia.
Byli wśród nich Rudolf i Jan Klott.
Nie pogodzili się Klottowie z klęską Powstania Listopadowego.
Spiskowali zawzięcie.
W roku 1862, gubernator wileński raportował generał-gubernatorowi, że do miorskiego kościoła przychodzą na narodowe rocznice okoliczni obywatele — Mirscy, Korkozewiczowie, Wołosowscy, Doboszyńscy, Klottowie, Reuttowie. Wszyscy oni są podejrzewani o potajemne stosunki z rewolucjonistami z Królestwa.
I nadszedł 1863 rok…
Bezpośrednio w walkach powstańczych uczestniczyło 10-ciu Klottów, z których 5-ciu musiało emigrować i zmarło bezpotomnie we Francji i Szwajcarii.
Dwóch Klottów deportowano na sybir.
Część majątków została skonfiskowana. Inne uległy przymusowej sprzedaży.
W rękach Klottów został jedynie Nawłok i kilka mniejszych majątków poza okolicami Ukli.
I tu wróćmy do majątku Nawłoka.
W okresie międzywojennym większościowym właścicielem dóbr był Ildefons Klott.
W związku z tym, że przedkładał on życie wielkomiejskie nad piękno przyrody braslawskiej, osiadł na stałe w Wilnie. „Panem na Nawłoku” został jego bratanek – Artur, który przyjechał na Brasławszczyznę (urodził się i do I Wojny św. mieszkał w Rostowie nad Donem) po zakończeniu I Wojny św.
Mój Tata, jako dziecko, bywał w Nawłoku. Opowiadał mi o bogatym dworze, zasobnej bibliotece i cennych obrazach zdobiących ściany siedziby Klottow. Wykwintne posiłki podawano tam na srebrnej zastawie.
Z tarasu budynku rozpościerał się, zapierający dech w piersiach, widok na ogromne Jezioro Obsterno.
Hipoteka majątku była wówczas poważnie obciążona długami bankowymi.
Arturowi Klott nie w głowie było ciężko pracować w dobrach Nawłoka.
Widział siebie raczej w służbie państwowej. Jakiś czas pełnił nawet funkcję wójta w Gminie Przebrodzie. Udzielał się też społecznie.
Lubił polowania, kobiety, wino i śpiew…
Nie płacił kolejnych rat zobowiązań, które ciążyły nad Nawłoką.
W rezultacie majątek został zlicytowany.
Artur musiał wyprowadzić się z Nawłóki. Zamieszkał w folwarku Horodziszcze u Edwarda Wojciechowicza i jego małżonki Janiny z domu Prokopowicz.
Utrata dóbr rodzinnych „obudziła” Klottów.
Zaczęła się walka o odzyskanie majątku.
Udalo się!
Nawłoka wrócila do Klottów.
Na fali powodzenia, w 1938 roku, Artur postanowił również zawalczyć w sądzie o dobra, które władze carskie skonfiskowały jego rodzinie po Powstaniu Styczniowym – o cały majątek Ukla.
Za późno…
We wrześniu 1939 roku Armia Czerwona zajęła Brasławszczynę.
Artur Klott został aresztowany.
Jako oficer Wojska Polskiego, pracownik administracji polskiej, a do tego „obszarnik – gnębiciel ludu pracującego”, otrzymał najwyższy wymiar kary. Przed rozstrzelaniem uratowali go okoliczni mieszkańcy. Ich petycja do władz sowieckich spowodowała, że Klott uniknął śmierci. Został zesłany na sybir.
Po zakończeniu II Wojny św. zamieszkał we Francji.
A Nawłóka?
Wyposażenie majątku zostało doszczętnie rozgrabione. Budynek dworu z roku na rok niszczał coraz bardziej i bardziej…
Dziś nie ma po nim śladu. Piękny, niegdyś dwór, zniknął.
Zostały jedynie ruiny kaplicy i zdewastowane groby członków, tak ważnej niegdyś na Brasławszczyźnie, rodziny Klottow.