Jadąc z Przebrodzia w stronę Brasławia, gdy miniemy przesmyk między jeziorem Obsterno a Nobisto, warto skręcić w prawo, w kierunku wsi Dziedzinka.
Ta wieś, jak każda na Brasławszczyźnie, swoje lata świetności ma już za sobą.
Szybko mijamy miejscowość, obserwowani przez grupę starszych pań siedzących na przydomowej ławeczce.
Tuż za wsią, w szczerym polu, stoi mały, murowany domeczek.
To jedna z lokalnych atrakcji – cudowne źródełko.
Według miejscowej legendy, pojawiło się ono w czasie, gdy Matka Boża zstąpiła na ziemię. Zobaczyła jak wielu ludzi grzeszy, ile zła panuje dookoła i nie mogą powstrzymać płaczu. Z jej łez powstało źródełko z tzw „żywą wodą”. Podobno woda z niego zaczerpnięta, leczy wiele ciężkich chorób.
Jedźmy dalej.
Za około 1,5 km zobaczymy budowlę, która, mimo zniszczeń, na pewno zachwyci każdego turystę.
To ogromny, murowany pałac. Miejscowi po dziś dzień nazywają go pałacem Rudnickich.
Pierwsza wzmianka o dobrach Dziedzinka pochodzi z 1517.
Należały one do latyfundiów rodziny Ogińskich.
W 1647 roku Piotr Ogiński sprzedał te ziemie Sebastianowi Mirskiemu, brasławskiemu sędziemu ziemskiemu.
Dobra były w rękach Mirskich przez 14 lat.
W 1761 roku Antoni Mirski pozbył się Dziedzinki (wziął za nią całkiem sporą „kupkę” pieniędzy) na rzecz Mikołaja i Rozalii z Platerów Rudomino.
Zachował się Inwentarz dóbr Dziedzinka z 1766 roku.
Majątek był imponujący – duży, dochodowy.
Wśród chłopów pracujących w dobrach wymienieni są
Barańczuk Fiedorowicz
Borysienok Adam, Michał, Piotr, Stefan, Wasili, Jan, Wawrzyniec, Jerzy
Borun Jan
Wiszcza Maksim
Gierasimowicz Jakub, Jan
Girza Adam, Józef, Nikifor, Paweł
Karaczonok Maciej
Łatyszkiewicz Jan
Mciukowicz Józef, Filip, Stefan
Mogian Jan
Sadkowicz Mikołaj
Sipowicz Jakub, Wasili
Chwatnik Wasili
Żuk Jan
Zabułko Prokop
Rodik Karol
Czyżewski Józef
Atroszka Jerzy, Jan
Podgajski Kazimierz, Fiedor, Samuel
Kierdejko Adam
Stankiewicz Bartłomiej
Pawukamier Wawrzyniec
Antonas Józef
Bulczyński Marcin
Dziekonicki Michał
Druś Antoś, Samuel, Fiedor, Franc
Kaponia Piotr
Łubunko Prokop
Mackiewicz Władysław, Jerzy, Michał, Franc, Jakub
Mikutenok Paweł
Podenis Simon
Rewiecki Tomasz
Rodnik Karol
Smułko Nikifor
Surulewicz Jan
Fruzienok Franc
Chwatnik Michał
Cytowicz Józef
W 1778 roku Rozalia Rudomino wraz z synem, sprzedali Dziedzinkę Janowi Gwalbertowi Bonawenturze Rudnickiemu (1753–1809)
I tu zaczynają się złote lata majątku.
Syn Jana – Aleksander Rudnicki, sędzia dziśnieński, zbudował tu (1810-1820) dwupiętrowy, prostokątny, murowany pałac w stylu klasycystycznym. Budynek zaprojektował słynny wówczas architekt – Wiktorski.
Budowla była przykryta czterospadowym dachem. Pośrodku głównej fasady znajdował się czterokolumnowy portyk z trójkątnym frontonem.
Dom posiadał oryginalny system ogrzewania: piec umiejscowiony w piwnicy, ogrzewał cały budynek. Dodatkowo w pokojach wybudowano ozdobne kominki.
Ostatnim właścicielem pałacu był Zygmunt Rudnicki.
Niestety… Zygmuś nie słynął z oszczędności. Jego hulaszczy tryb życia doprowadził do tego, że zmuszony był sprzedać dobra w Dziedzince (podobno “za długi”) rosyjskiej rodzinie Wiszniewskich.
W latach 30-tych XX wieku spokrewniona z Rudnickimi Helena z Joczów Jabłońska odkupiła Dziedzinkę z rąk rosyjskich i podarowała Uniwersytetowi Wileńskiemu.
W czasie okupacji niemieckiej, Zygmunt Rudnicki wrócił do Dziedzinki. Został zarządcą, swojego niegdyś, majątku. Ludzie pracujący w nim wówczas, wspominają, że miał “serce na dłoni”.
Został rozstrzelany przez Niemców za niewykonanie ich polecenia (Jakiego? Nie mam pojęcia)
Siostrzenica ostatniego właściciela, Zygmunta Rudnickiego – Elena Stachurska – opisała dokładnie pałac w Dziedzince.
Wspomnienia pani Stachurskiej zobrazowałam współczesnymi zdjęciami. Wiem, przedstawiają obraz nędzy i rozpaczy. Ale od czego jest wyobraźnia? Niech ona poniesie Państwa w dawne czasy, gdy pałac przezywał swoje „złote lata”.
“Przez główne wejście wchodzimy do wąskiego, długiego korytarza, który prowadził szerokimi drewnianymi schodami na piętro.
Po obu stronach były dębowe drzwi, lewe prowadziły do szatni, a prawe do piwnic.
Kolejne drzwi po prawej prowadziły do zbrojowni, która znajdowała się w lewym skrzydle korytarza. Przechowywano tam całą broń myśliwską, starą broń, włócznie, które były przekazywane z pokolenia na pokolenie. W piwnicy znajdowały się beczki miodu, wina, wódki, smalcu i innych artykułów gospodarstwa domowego.
Na drugim końcu korytarza znajdowały się małe zadaszenia. Znajdowały się tam pokoje dla służby i administracji oraz klatka schodowa dla służby.
Na parterze znalazło się miejsce na łazienkę, piekarnię, kuchnię. W wielu pokojach znajdowały się kominki wykonane z białych i kolorowych płytek.
Na drugim piętrze naprzeciw portyku znajdował się duży hol, na prawo od niego – trzy pokoje dzienne, z których pierwszy był gabinetem gospodarza. Jego kominek zdobiły zielone kafelki. Tapicerka krzeseł i innych mebli była w tym samym kolorze. Ściany pomalowane na kolor popiołu. Na nich wisiały trofea myśliwskie: rogi łosi, głowy dzików i rysie. Był tam piękny gobelin, na którym wisiała stara broń myśliwska. Na ścianach wisiały akwarele o tematyce myśliwskiej. Na podłodze leżał zielony dywan z dużymi kwiatami.
Główne pomieszczenie pałacu to salon z trzema dużymi oknami, który znajdował się na lewo od sieni.
Miał parkiet, biały marmurowy kominek z ciemnymi smugami i dwa żyrandole z brązu, kryształowy żyrandol pod sufitem. Wokół ścian stały krzesła i sofy, okrągły stół. Salon został zaprojektowany w stylu Ludwika XVI, meble również pochodziły z XVIII wieku. Ściany ozdobiono pejzażami autorstwa Wincentego Dmochowskiego z widokiem na Dziedzinkę.
Z salonem sąsiadowała biblioteka. Zawierała książki w języku polskim, francuskim, niemieckim i łacińskim. Tylko kilka tysięcy tomów, głównie z XIX wieku. Tutaj też znajdowało się archiwum rodu Rudnickich (nie zachowało się).
Obok biblioteki była sala bilardowa. Miała zielony kominek i meble w stylu Bidmeiera (kute pod koniec XIX wieku), staromodne sofy i żyrandole.
W amfiladzie lewego skrzydła znajdował się mały pokój w kolorze niebieskim – buduar gospodyni. Drzwi z niego prowadziły do jadalni z trzema oknami. Tu stał długi stół, krzesła wykonane przez miejscowych poddanych z ciemnego dębu w gdańskim stylu. W jadalni była piękna szafa również w stylu gdańskim. W pobliżu jednej ze ścian stała stara ławka z bogatymi rzeźbami. Były portrety rodziny Rudnickich, w tym biskupa Szymona Rudnickiego.
Z 3 okien jadalni rozpościerał się piękny widok na ogród warzywny i ogród, wzgórze z grobem Marii Rudnickiej, w formie granitowej trumny.
To, co dziś jest postrzegane jako pozostałość po parku krajobrazowym, było niegdyś ogrodem warzywnym z alejkami spacerowymi o powierzchni 8 hektarów. Został stworzony przez Aleksandra Rudnickiego (1785-1848).
W centrum ogrodu przed portykiem znajdowały się dwa stawy, do których prowadziły ścieżki wyłożone z jednej strony drzewami, z drugiej – czerwonymi różami. W stawach połączonych rowem z mostami pływały łabędzie. W zaroślach drzew skryła się altana w formie amfiteatru. Ścieżki wyłożone były żywopłotami dzikich róż, żółtych akacji i innych egzotycznych krzewów. W ogrodzie rosły czereśnie, śliwki, jabłka, gruszki, porzeczki, agrest, maliny, była pasieka i szklarnia. Cały teren został podzielony szlakami spacerowymi. Na ich skrzyżowaniu stała figura Matki Bożej wyrzeźbiona w kamieniu przez miejscowego rzeźbiarza. W alei wapiennej stał stół ze starych kamieni młyńskich. Ogród otaczały alejki lipowe, brzozowe, kasztanowe”.
Po wojnie dwór Rudnickich stał się budynkiem administracyjnym kołchozu „Ленінскі шлях”.
I z roku na rok popadał w coraz większą ruinę.
A dziś…
W 2021 roku zrujnowany dwór został wystawiony na sprzedaż.
Dość szybko znalazł nabywcę.
Nowy właściciel zapłacił za niego jedynie 29 rubli. Pisemnie zobowiązał się do renowacji zabytku.
Może w końcu pałac Rudnickich doczeka się powrotu do dawnej świetności…