Rozerwane Więzi

Obrazek - Rozerwane więzi

10 czerwca, 2023

Ikaźń

Gdy pojedziemy z Brasławia drogą P14 około 18 km na wschód, dojedziemy do Ikaźni.

Było to dawne miasteczko Brasławszczyzny (dziś jest to wieś w rejonie brasławskim obwodu witebskiego).

Skąd ta dziwna, egzotyczna nazwa miejscowości?

Oficjalna wersja mówi, że jest to nazwa pochodzenia bałtyjskiego i oznacza okno.

Moja Babcia, natomiast, opowiadała mi, że dawno, dawno temu, nad brzegiem jeziora miał swe posiadłości bardzo srogi pan. Za najmniejsze nawet przewinienie, karał swoich poddanych, w wyznaczonym nad brzegiem jeziora miejscu, solidną chłostą („kaźnią”, jak mawiali ludzie)

I to właśnie od niej, wzięło swą nazwę jezioro, a później miejscowość nad nim wybudowana.

Pierwsza pisemna wzmianka o Ikazni pochodzi z 1499 r.,

Wtedy to właśnie ziemia położona nad pięknym Jeziorem Ikaźń została kupiona za 200 groszy („грошей широких„) przez Iwana Semenowicza Sapiehę, starostę brasławskiego, kanclerza Wielkiej Księżnej Heleny (Moskiewskiej – o niej wspominałam w oddzielnym wpisie), pierwszego wojewodę podlaskiego, wojewodę witebskiego i od 1504 roku, najwyższego sekretarza Wielkiego Księstwa Litewskiego.

Historię Ikaźni nadzwyczaj często opisywała międzywojenna prasa.

Dlaczego warto odwiedzić Ikaźń?

1. Piękno przyrody

Niegdyś miasteczko, a obecnie wieś, leży nad pięknym jeziorem Ikaźń. Nie należy ono do tych największych. Jego powierzchnia to jedynie 2,38 km2, ale bardzo urozmaicona linia brzegowa, wręcz zachwyca.

Na jeziorze są dwie wyspy (łączna powierzchnia 1,2 ha). Wyglądają one niczym zielone oazy wciśnięte w błękit wody.

Przyjeżdża tu niewielu turystów. Wokół panuje cisza. Słychać tylko pluszczące się w jeziorze ptactwo wodne.

To miejsce doskonałe do odpoczynku.

W okresie międzywojennym Jezioro Ikaźń upodobały sobie druhny z żeńskich drużyn harcerskich z Wilna, Warszawy, Krakowa i innych polskich miast. Tu przyjeżdżały co roku, by spędzić przynajmniej 3 tygodnie wśród pięknej przyrody.

2.Cerkiew prawosławna pw. Mikołaja Cudotwórcy

Została zbudowana w 1905 roku, by umocnić rosyjskie prawosławie na terytorium Kraju Północno-Zachodniego w miejscu starej, drewnianej cerkiewki z początku XVI wieku.

W 1966 świątynia została zamknięta i zamieniona na magazyn. Do Witebska przewieziono stare ikony i bramy królewskie. Po wznowieniu pracy cerkwi, w latach 90-tych, nikt nie zwrócił relikwii miejscowym wierzącym.

Cerkiew, choć piękna architektonicznie, wydaje się być zaniedbana. Mury, niegdyś białe, dziś mają raczej szarobury kolor. Ale, jak twierdzą mieszkańcy, nie ma szans, żeby odnowić go własnym sumptem. Budowla jest wpisana w Rejestr Zabytków i tylko specjalna ekipa konserwatorska może przeprowadzić remont. A na to brak jest pieniędzy.

Mimo tego zaniedbania, warto odwiedzić ikaźnieńską cerkiew. Jej bogato wyposażone wnętrze, rekompensuje niedostatki elewacji

3. Kościół Bożego Ciała

Kościół Bożego Ciała na Ikaźni jest niekwestionowaną dominantą architektoniczną wsi i wygląda jak zamek.

To trójnawowa, dwuwieżowa budowla z półkolistą absydą, transeptem i niskimi bocznymi zakrystiami. Wieże ma czterokondygnacyjne, o przekroju kwadratowym. W wieżach wycinane są otwory okienne o różnych kształtach.

Kościół na obwodzie wzmocniony jest trójstopniowymi przyporami. Elewacje boczne wycięte są wysokimi łukowymi otworami okiennymi. We wnętrzu świątyni znajdują się trzy ołtarze, z których środkowy jest trójkondygnacyjny i drewniany. Plac kościelny otoczony jest ogrodzeniem z kamienia gruzowego

Parafia Ikaźń powstała w 1501 roku.

Wówczas to Jan Sapieha, który kupił ziemie położone nad Jeziorem Ikaźń i po krótkich staraniach, otrzymał od papieża, Aleksandra VI, pozwolenie na budowę świątyni grekokatolickiej

W 1593 roku, kolejny członek rodu Sapiehów – Lew ufundował drewniany kościołek.

Przekazując go pod pieczę Kapituły Kościoła św. Stanisława w Wilnie i kolegium jezuickiemu, postawił warunki:

1. świątynia nie ma prawa zmienić swojej funkcji (ma po wsze czasy być tylko kościołem)

2. Przy kościele ma być wybudowany szpital i szkoła

Warunki zostały spełnione. W okolicach świątyni powstał cmentarz, szkoła i szpital dla żebraków.

Pierwszy kościół w Ikaźni był drewniany. Spłonął on podczas wojny, w połowie XVII wieku.

Na jego miejscu wybudowano kolejny.

 W latach 1674–1677 przybył do Ikaźni gość diecezji wileńskiej, biskup Mikołaj Słupski. Opisując stan kościoła po wojnie, zauważył: „Ikazń to drewniany, duży kościół, zbudowany na koszt Kazimierza Sapiehy, namiestnika Połocka, w miejscu zniszczonym przez wroga. W tej chwili używana jest tymczasowa struktura … ”

To w tym drewnianym kościołku został ochrzczony Henryk Dmochowski (rodzinny majątek rodziny Dmochowskich był w pobliskim Zabłociu), polski rzeźbiarz, znany również pod pseudonimem Henry D. Sanders, którego dzieła znajdują się między innymi w Muzeum Kongresu USA. O nim napiszę później.

Z biegiem czasu wiernych wciąż przybywało. Świątynia robiła się coraz bardziej ciasna mimo, ze po kolejnych pożarach kościoła, parafianie stawiali co i rusz większe budowle.

Pod koniec XIX wieku władze kościelne podjęły decyzję o wzniesieniu w Ikaźni kamiennej świątyni.

W 1900 r. projekt (architekt Aleksander Szpakowski) i budżet zostały zatwierdzone. Ale generalny gubernator Wilna „… nie znalazł okazji, by pozwolić na odbudowę kościoła ikaźnieńskiego”

Na wybudowanie świątyni władze wyraziły zgodę dopiero w 1905  

Stary drewniany kościół został rozebrany. Wierni modlili się w specjalnie wybudowanym drewnianym domku, a w tzw „miedzyczasie” ruszyła budowa kościoła.

14 września 1912 r proboszcz ikaźnieński, ksiądz Michał Buklarewicz, poinformował o zakończeniu budowy.

Ksiądz Michał Buklarewicz…

Warto tu o nim wspomnieć.

Był to kapłan, którego mieszkańcy Ikaźni wspominają po dziś dzień. Na placu kościelnym jest jego grób.

Ile razy odwiedzałam Ikaźń, tyle razy widziałam tam świeże kwiaty i palące się znicze.

Był przywódcą tzw „Zielonej Armii”, chłopskich oddziałów, które w 1919 roku walczyły o wolność Ziemi Ikaźnieńskiej.

Powstanie wprawdzie nie przyniosło efektów, ale o zbrojnym czynie okolicznych włościan, którzy zaraz po mszy (w swiatecznych „kościumach”) ruszyli na oddziały bolszewików, na pewno usłyszy tu każdy przyjezdny.

W kolejnym wpisie opowiem o tym mało znanym zrywie niepodległościowym.

W 1925/26 roku wspólnota parafialna liczyła 3549 osób.

Festyny kościelne, wobec braku obszernego placu w Ikaźni, organizowano w Taryłowie nad Jeziorem Ukla.

W 1948 roku zamknięto kościół i przeznaczono na skład zbożowy i magazyn materiałów budowlanych.

7 października 1990 roku świątynię, w fatalnym stanie technicznym, oddano wiernym.

Kościół był w opłakanym stanie. I to nie tylko na zewnątrz.

Jego, niegdyś bogato wyposażone wnętrze zostało całkowicie zniszczone.

Dzięki staraniom wiernych kościół został odrestaurowany.

Nie wszystko się jednak udało doprowadzić do stanu sprzed wojny.

Słynne organy organy ikaźnieńskie „przepadły”.

Dziś na msze św. wzywa parafian tylko jeden z dwóch dawnych dzwonów.

Napis na nim umieszczony brzmi:

„Da pacem, Domine, in diebus nostris (słowa hymnu – O Panie! Udziel pokoju w naszych czasach”)

Boże błogosław wszystkich ziomkom wspołem złączanych sercem i wiarą z Kosciołem

Staraniem ks. J. Krzysztofika a kosztem prześwietnych ikaznienskich parafian ten dzwon odlany w 1905″

4. Młyn na brzegu jeziora

Jadąc drogą P14 można zauważyć osobliwa budowlę stojącą nad Jeziorem Ikaźń. Kształtem nie przypomina obecnych budynków. Jest jakby bardziej masywna, ciężka. Od strony drogi nie ma okien, a jedynie ścianę z wielkimi „stodołowymi” drzwiami. By mieć spokój z odnawianiem elewacji, ktoś „obłożył” ją sidingiem.

Długo zastanawiałam się cóż to takiego.

Okazało się, ze jest to młyn wodny z początku XX wieku. W miejscach, w których siding odpadł, widać stara cegłę.

Niewiele starych młynów zostało na Brasławszczyźnie. Dlatego tym bardziej warto go zobaczyć.

5. „Wielki kamień”

Przy wjeździe do Ikaźni, po prawej stronie drogi (z Brasławia), znajduje się geologiczny pomnik przyrody – głaz narzutowy „Wielki Kamień”.

Ogromniasty….

Jego długość wynosi 3,3 m, szerokość – 3 m, a wysokość – 2 m.

Głaz waży około 27,8 tony. Uważa się, że przetransportował go tu lodowiec ze Skandynawii.

6. Droga „z czasów polskich”

Tak właśnie nazywają tubylcy brukowany trakt łączący Ikaźń ze Słobódką. Powstał w okresie międzywojennym. Widać był solidnie wykonany, bo przetrwał wojnę, przejazdy kombajnów i innych ciężkich maszyn rolniczych i po dziś dzień służy mieszkańcom Brasławszczyzny. Ale o niej – później.

7. Wyspa zamkowa w Ikaźni

Mój Tata (przed wojną mieszkający w parafii Ikaźń) w swoich wspomnieniach pisał o ruinach zamku na wyspie Jeziora Ikaźń

Zawsze zastanawiałam się cóż to za tajemniczy zamek.

W maleńkiej miejscowości był zamek obronny?

Po co?

Kto go zbudował?

Myślałam sobie: „Takie same bajki jak opowieści Babci o wszechobecnych dworach i pałacach szlacheckich na Brasławszczyźnie! Czyli – jednym słowem – bujda!”

Okazało się jednak, że zamek w Ikaźni był!

26.03.1504 r. sekretarz królewski, Jan Sapieha dostał od Wielkiego Księcia Litewskiego i króla Polski Aleksandra Jagiellończyka, przywilej na budowę zamku obronnego i miasta za ziemi leżącej na brzegu Jeziora Ikaźń.

Zbudował fortyfikację kamienno – drewnianą z dwiema wieżami i podzamczem .

Zamek składał się z dwóch części – właściwego budynku i piwnicy,

Budowla o wymiarach 55 na 30 metrów zajmowała południowo-wschodnią część wyspy.

Resztę wyspy zajmowały lochy.

Zwodzony most łączył zamek z brzegiem.

Ów most miał ciekawą konstrukcję. Został on zbudowany na połączonych ze sobą tratwach. W przypadku niebezpieczeństwa można było łatwo zdemontować most lub go schować pod wodą, wkładając do tratw kamienie.

Podczas wojny rosyjsko-polskiej, w 1654 r, twierdza ikaźnieńska została zajęta przez Moskali, a w 1655 roku – przez wojska szwedzkie .

Zamek został doszczętnie zniszczony przez Rosjan podczas wojny północnej, w której Sapieha stanął po stronie kandydata do tronu polskiego, Stanisława Leszczyńskiego, wspieranego przez Karola XII (Szwedów).

Miejscowa legenda mówi, że gdy wróg zbliżał się do twierdzy, jej obrońcy zatopili most. Przez długi czas oblężający zamek nie mogli zdobyć fortyfikacji.

Pomogła im w tym miejscowa krowa.

W słoneczny poranek zwierzę postanowiło pójść znaną sobie drogą do zamku – wzdłuż zatopionego mostu (widać krowa nie raz tak przechodziła).

W ten sposób wskazała najeźdźcom miejsce, w którym bez większego problemu mogli przeprawić się przez jezioro.

Obrońcy zamku musieli skapitulować. Zanim jednak się poddali wyrzucili skrzynię z najcenniejszymi rzeczami do wody.

Niestety… Po dziś dzień, choć wiele osób przeczesywało dno jeziora, nie znaleziono w nim żadnych kosztowności.

W latach 1971-1989 przeprowadzono badania archeologiczne na terenie zamku w Ikaźni . W efekcie znaleziono fragmenty ceramiki, płytek, wyrobów metalowych z XVI-XVIII wieku.

Zebrane materiały można obejrzeć w muzeum historii lokalnej w Brasławiu

W okresie międzywojenny Ikaźń przeżywała rozkwit.

Rozwijało się rzemiosło, handel. Przybywało mieszkańców.

Niestety, trwało to tylko 19 lat….

Po 17.09.1939 roku miasteczko znalazło się znów pod okupacją „wiecznych wyzwolicieli”.

Znów zaczął się terror. Ludzie „znikali” bez śladu. Pobliskie wiezienie w Berezweczu zapełniło się tzw. nieprawomyślnymi. Pociągi wywoziły „wrogów ludu” na sybir.

A później ekspatriacja…

Pani S.K., dawna mieszkanka Ikaźńi, którą los wygnał z Ziemi Ojców,, tak pisała o opuszczeniu miasteczka:

Kiedyś nas jedna ziemia karmiła.
Swacie zza miedzy to Ty i ja!
W chwilach rozpaczy, Tyś mnie cieszyła,
Jam jest na wieki dłużniczka Twa!

Zostałaś Drużko, ja wyjechałam.
Nie być w Ikaźni to dla mnie ból.
Czuję jak łąka moja pachniała,
jak niósł się zapach z pobliskich pól.

Nie myśl, że ziemię swoją zdradziłam.
Ja marzę o niej każdego dnia.
W mogiłkach Bliskich tam zostawiłam.
Kto do nich pójdzie? Bo już nie ja!

Żebym ja mogła, od razu, teraz
jak ptak frunęłabym do mych Ziem.
Ikaźń kochana, Ikaźń ma miła
ty mnie pamiętasz, ja o tym wiem!

Wyludniła się Ikaźń. Z miasteczka II Rzeczypospolitej stała się wioską – piękną, ale niewielką.